Kris Meeke nazwał swój przeraźliwy wypadek w Rajdzie Argentyny największym w karierze.
Kierowca Citroena podczas ostatniej rundy WRC dwukrotnie dachował. Za drugim razem wpadł w tarapaty w zakręcie pokonywanym na szóstym biegu i obrócił się 8 razy. Po zdarzeniu razem z pilotem Paulem Nagle przeszedł badania lekarskie. Szczęśliwie żaden nie ucierpiał.
„To było coś dużego, największego. Pamiętam wszystko". - opowiadał Meeke portalowi Motorsport.com.
„Mieliśmy w notatkach »Prawy bez odjęcia, 200, późny zacisk« i zasadniczo to był zakręt przejeżdżany na pełnym gazie, które zacieśnia się trochę pod koniec, dlatego trzeba hamować w połowie".
„Jest łatwym łukiem bez odjęcia, ale dosłownie w ostatniej chwili przesunąłem się może 4 czy 5 centymetrów w lewo, aby złapać linię jazdy. Lecz widać po liniach, że skręcałem w tym samym momencie (co inni - red.)".„Wtedy samochód po prostu zaczęła brać podsterowność, ale myślałem »Jest dobrze, jest dobrze...«. Lecz na zewnętrznej był ukryty w piachu mały kamień. Uderzyliśmy w niego i bach".