W Maroku status quo. Rafał Sonik pozostał liderem OiLibya Rally w klasie quadów, choć tym razem minimalnie szybszy od Polaka okazał się Sebastien Souday. – Francuz kompletnie mnie zaskoczył, bo nie wiedziałem nawet, że dziś wystartował – przyznał z uśmiechem zawodnik Orlen Team.
Francuski quadowiec, który w dwóch ostatnich latach był wymagającym przeciwnikiem podczas Rajdu Sardynii, w Maroku miał sporego pecha. Pierwszego dnia nie ukończył odcinka specjalnego z powodu awarii, a drugiego w ogóle nie wyjechał na trasę. Postanowił jednak przyjąć potężną karę i stanąć do walki daleko za plecami lidera.
- Nie wiedziałem, że Sebastien Souday w ogóle jeszcze jedzie. Nawet gdybym wiedział, nie zmieniłbym swojej taktyki. Francuz nie jest już dla mnie zagrożeniem. Wdawanie się z nim w potyczki tylko niepotrzebnie podniosłoby ryzyko, na które przed Dakarem nie mogę sobie pozwolić – wyjaśnił Rafał Sonik.
Na piaszczystej pętli wokół Zagory dość dużym wyzwaniem była nawigacja. Zwłaszcza, że niektóre punkty pozostawiały sporo niejasności. – Na długiej kamienistej prostej, mój roadbook pokazał rozjazd, którego nie było. Myślałem, że źle wyjechałem z uedu, ale kolejny punkt charakterystyczny potwierdził, że jadę w dobrym kierunku. Straciłem tam kilka minut, ale nie ma to większego znaczenia – powiedział krakowianin.