Pechowy początek i całkiem udany finisz – tak można podsumować Rajd Estonii w wykonaniu Tiger Energy Drink Rally Team. Tomek Kasperczyk i Damian Syty zameldowali się dziś na mecie 6. rundy Rajdowych Mistrzostw Europy jako 12 załoga. Rozpoczęli niezbyt fortunnie – na jednym z pierwszych zakrętów power stage’a w Fordzie Fiesta urwało się koło. Przez kolejne odcinki załoga odrabiała stratę czasową i kolejne pozycje.
Szósta runda Rajdowych Mistrzostw Europy to wymagający szutrowy rajd ze średnimi prędkościami przekraczającymi 140 km/h na oesach. Zespół Tiger Energy Rally Team dosyć pechowo rozpoczął rywalizację. Podczas piątkowego power stage’a załoga urwała koło. Prace nad usunięciem uszkodzeń w zawieszeniu odbyły się kosztem 13 minut spóźnienia do Parc Ferme i w związku z tym, również kary czasowej doliczonej do wyniku. W sobotę zawodnicy mieli do pokonania 127 kilometrów oesowych, przez część dnia załoga Kasperczyk/Syty przecierała trasę. Pierwszy etap załoga Tiger Energy Drink Rally Team ukończyła na 17. miejscu, podczas niedzielnej rywalizacji zespół awansował o kolejne pięć pozycji w generalce.
Tomek Kasperczyk: Na pierwszym oesie, niespełna półtorakilometrowym power stage’u rozegranym w Tartu, uszkodziliśmy koło. Jak się okazało w rozrachunku całego rajdu to była bardzo kosztowna strata – żeby naprawić rajdówkę spóźniliśmy się o 13 minut. Usterkę w pełni udało się usunąć dopiero następnego dnia na dojazdówce. W sobotę przez pierwsze trzy odcinki przecieraliśmy trasę, przez co może minimalnie nie mogliśmy złapać rytmu. Rajd był bardzo szybki, konkurencja była bardzo mocna. Szkoda tych 2 min 20 sekund doliczonych nam do wyniku, gdyby nie błąd na power stage’u bylibyśmy dziś na innym miejscu. Mimo przygód, mieliśmy tu wielką przyjemność z jazdy, na oesach uśmiechy nie schodził nam z twarzy.