Hayden Paddon w debiucie w nowym samochodzie i20 WRC wyrównał swój najlepszy wynik w mistrzostwach świata, zajmując drugą pozycję w Rajdzie Szwecji. W Monte Carlo się nie udało - Nowozelandczyk wypadł z drogi - ale zaowocowało to świetną pozycją startową, co w konsekwencji pozwoliło nawet nawiązać walkę z Sebastienem Ogierem.
Końcówka rajdu była jednak trudna - na Power Stage Paddon uderzył w drewniany słupek na poboczu i uszkodził chłodnicę. Trzeba ją było załatać na mecie, jeszcze przed dojazdówką, którą było trzeba pokonać.
"Nie zahaczyłem w słupek, ja go zdemolowałem." - śmiał się na mecie rajdu nowozelandzki zawodnik. "To był prawdopodobnie jeden z najgorszych oesów w moim życiu. Chyba wiem, czemu Seb (Ogier) pojechał na całość by zdobyć punkty na Power Stage, ponieważ jeśli nie idziesz na całość, to jedzie się bardzo ciężko i wszystko dzieje się nienaturalnie." - powiedział Paddon."Po prostu uderzyliśmy w ten słupek i już o tym nie myślałem. A okazało się, że zrobiła się mała dziura w chłodnicy. Pierwsze co myślisz, gdy widzisz wydobywającą się parę, że nie jest dobrze. Ale na szczęście odkryliśmy, że to mały otwór i możemy go załatać. Do butelki po szampanie zabraliśmy trochę wody i udaliśmy się w drogę." - dodał.