W 62. Rajdzie Akropolu obserwowaliśmy wszystko to, za co kibice tak kochają ten sport, czyli zaskakujące zwroty akcji, eksplozję młodego talentu, dramaty faworytów i wreszcie – bezkompromisową walkę oraz niesamowitą pogoń w wykonaniu Rajdowych Mistrzów Europy i reprezentantów Polski. Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran zachwycili sportową postawą i ogromną determinacją z jaką, odcinek po odcinku, kilometr po kilometrze, walczyli by odrobić minuty, które uciekły na pechowej pierwszej próbie i awansować do punktowanej dziesiątki klasyfikacji rajdu.
Szaleńcza pogoń załogi LOTOS Rally Team, sprawiła że to, co jeszcze w sobotę rano wydawało się mało realne, a wręcz niemożliwe, w niedzielne popołudnie stało się faktem. Na 11 ekstremalnie trudnych, dziurawych i kamienistych odcinkach specjalnych Rajdu Akropolu Polacy awansowali aż o 26 pozycji i ostatecznie skończyli 3. rundę Rajdowych Mistrzostw Europy na 8. miejscu. Wynik wywalczony przez Kajetana i Jarka oznacza, że reprezentanci LOTOS Rally Team nie tylko obronili pozycję liderów klasyfikacji FIA ERC, lecz także zwiększyli swoją przewagę nad drugim w tabeli Aleksiejem Łukjaniukiem. Tegoroczny Rajd Akropolu jest już 11. z rzędu rundą FIA ERC, z której Kajetan i Jarek wracają z punktami.
By osiągnąć dzisiejszy rezultat Rajdowi Mistrzowie Europy narzucili niesamowite tempo. Wygrali aż 8 z 12 odcinków specjalnych rajdu, a kolejne trzy ukończyli na drugim miejscu. Jeszcze lepiej prezentują się statystyki obrazujące formę Polaków w drugim etapie greckiej imprezy. W niedzielę, na sześć rozegranych prób sportowych, Kajetanowicz z Baranem aż na pięciu byli najszybsi, w tym także na obu przejazdach najdłuższego w rajdzie – niemal 34-kilometrowego odcinka Elatia/Karya. Dzięki temu załoga LOTOS Rally Team, z ponad 40-sekundową przewagą, zwyciężyła w klasyfikacji drugiego etapu Rajdu Akropolu, zdobywając za to 7 bonusowych punktów. Ostatecznie w Grecji Kajetanowicz i Baran wywalczyli 11 oczek i powiększyli swoją przewagę w klasyfikacji Mistrzostw Europy do 25 punktów.Kajetan Kajetanowicz: - Wczoraj, po pierwszym odcinku specjalnym, byliśmy w piekle. Teraz czujemy się, jakbyśmy byli w niebie. To była wielka próba charakterów. Myślę, że zrobiliśmy to dla naszych rodzin, dla całego zespołu i sponsorów, dla kibiców. Sądzę, że nam wszystkim się to należało. Nie było łatwo podnieść się po dużej stracie. Walczyliśmy do końca i jesteśmy z siebie dumni, bo daliśmy dobre widowisko na trasach wykorzystywanych podczas rund WRC. To sprawia, że jestem spełniony. Kocham rajdy, ponieważ mogę walczyć do ostatniego metra, bo dają mi dużo emocji i szansę sprawdzać się w niecodziennych sytuacjach.