Ciągnie wilka do lasu. Krzysztof Hołowczyc na poważnie myśli o powrocie na start Rajdu Dakar.
Popularny "Hołek" rywalizował w najważniejszym rajdzie terenowym świata 10 razy. W 2015 roku wreszcie wywalczył podium - i powiedział "pas". Jak się jednak okazało, życiowy nałóg jest silniejszy.
Ostatnimi czasy 56-latek coraz częściej wspomina o możliwości spróbowania sił na bezdrożach Ameryki Południowej jeszcze raz. W wywiadzie dla serwisu Mobilni.pl wręcz zadeklarował powrót. Pod warunkiem zgromadzenia potrzebnych środków finansowych i udowodnienia sobie występami w mniejszych rajdach, że wciąż jest wystarczająco dobry.
„Obiecałem to rodzinie i staram się być słowny". - zaczął, nawiązując do wycofania się z Dakaru trzy lata temu. „Liczę, że żona w końcu jednak sama mi powie: „No, jedź!”. Nadal mam dobrą szybkość, ale świadomość tego, że trzeba ją utrzymać przez tydzień lub dwa, zmienia spojrzenie na sytuację. Dopiero przejechanie 4-5 rajdów przed Dakarem da mi szansę poznania odpowiedzi na pytanie: czy jeszcze potrafię?"
„Jeżeli zdobędę budżet, zacznę się przygotowywać się do kolejnego Dakaru". - zapowiedział. „Może nie w roku 2019, lecz 2020. Widzę, że mój organizm, pomimo wielu kontuzji - w tym połamanego kręgosłupa - przez utrzymywanie treningu, wciąż jest w formie. W ogóle, nastał teraz fajny czas. Metryka jest tylko liczbą, przestaje być elementem, który hamuje i ogranicza".
Pół ch...a reszta wariata z ciebie.B.U.S.
Przykro mi, że tak na ciebie mawiają, napletku. A za ten wyskok z datsuna zamiast czekać z łapami na kierowincy na odebranie prawa jazdy to powinien być jeszcze skuty na glebie.