Marcus Gronholm zakończył na dobre swoją karierę w WRC po rozczarowującym występie w Rajdzie Szwecji.
Mistrz świata z sezonów 2000 i 2002 wrócił w zeszłym tygodniu po latach przerwy. Poprowadził Toyotę Yaris WRC. Był to niejako spóźniony prezent na 50. urodziny, które obchodził ubiegłego roku.
Gronholm prezentował obiecujące tempo na testach, ale w samym rajdzie nie radził sobie. Był wolny i popełniał błędy. Od początku przytrafiały mu się przygody. Dawny czempion dwukrotnie obrócił samochód, a na czwartym odcinku specjalnym utknął w zaspie i odpadł. Wznowił jazdę następnego dnia w systemie Rally2, lecz w ciągu całej imprezy tylko dwa razy ukończył oes w pierwszej dziesiątce.
Rozmawiając z mediami nie ukrywał, że się sparzył.
„W tych warunkach, patrząc na koleiny i stan drogi, było ciężej niż się spodziewałem". - przyznał.
Spytany, czy rozważy kolejny start, odparł: „Nie, wystarczy mi. Nie pojadę w Finlandii".
Źle zrobił,że wybrał Szwecję,która z małą ilością śniegu jest mega trudna. Nawet młodszy i nie mający przerwy od motor sportu Loeb było nie było okazjonalnie jeżdżący w rajdach miał problem z odnalezieniem się na śniegu więc Grochu powinien pojechać na szutrze w Fince,a tu najwyżej jako ZERO tak dla przetarcia z siebie rdzy