Trzeci etap z Bahia Inglesia do Copiapo, choć krótszy od poprzedniego przysporzył zawodników równie wiele kłopotów. Nawigacja na piaskach najbardziej suchej pustyni świata nigdy nie była prosta, a Rafał Sonik miał tym razem dodatkowe utrudnienie – musiał znaleźć drogę w gąszczu śladów zrobionych przez błądzących motocyklistów.
Choć organizatorzy zapowiadali wymagający i gorący etap, poranek przywitał zawodników dużym chłodem. Szczelnie owinięci kurtkami wyruszyli w głąb pustyni, by już po kilkudziesięciu kilometrach smażyć się w słońcu, w pobliżu Medanoso – jednej z największych wydm świata.
W tak jednorodnym otoczeniu, na absolutnych bezdrożach, prawdziwą sztuką okazała się bezbłędna nawigacja. – Każdy popełniał dziś błędy. Nawet chilijscy motocykliści, jak Pablo Quintanilla, czy Ignacio Cornejo, którzy na co dzień tu trenują. Znalezienie waypointów w wielu miejscach okazywało się nie lada wyzwaniem – tłumaczył Rafał Sonik.Taka sytuacja stanowiła dodatkowe utrudnienie dla krakowianina. – Startuję za większością motocyklistów, a na tak rozległych przestrzeniach nie mam szans ich dogonić. Dlatego często, kiedy zbliżałem się do waypointa natykałem się na labirynt śladów, pozostawionych przez zawodników, którzy błądzili, próbując zaliczyć niezbędny punkt. Było ciężko, ale również pięknie, więc trudno abym nie był zadowolony. Właśnie dla takich etapów lubię wracać na Atakamę.